Nie rozumiem tego fenomenu Megan Fox, Kirsten Stewart czy innych gwiazdek, które w każdym filmie wyglądają i grają tak samo nędznie, a Jennifer, która nie dość, że jest naturalnie prześliczna to jeszcze gra super, bardzo przekonująco wciela się w swoje role, nie może się wybić. Naprawdę mi się podobała np. w Zaklinaczu Dusz (swoją drogą szkoda, że nie ma kontynuacji, albo chociaż filmu pełnometrażowego) i nie potrafię pojąć czemu jest konsekwentnie omijana przez reżyserów;/