Na samym początku film nie porywa i nie zapowiada się dobrze, zupełnie jak normalny film jakich wiele. Trochę śmiechu,
zabawy i miłości oczywiście. Ale tak nie jest, gdy pojawił się moment z jedenastoletnią programistką, która stworzyła świat i
ludzi z wolną wolą niczym Bóg, poczułem wielkie zdegustowanie. Film na początku wydaje się niczym nie różnić ale się różni
niestety w tą złą stronę, już wolałbym zwykłą historyjkę jakich wiele, niż to co przedstawia ten film. Jeszcze słówko o
dialogach i aktorach, obie te rzeczy są sztywne i sztuczne że aż ciężko się to ogląda. Znalazłem odpowiednie określenie
tego filmu, KICZ . 2/10.
Lol, czyli degustuje Cię to, że w filmie jest nawiązanie do chrześcijańskiego Boga? Gdyby film nawiązywał do czegoś innego nie czułbyś się taki zdegustowany?